Pierwszy raz odwiedziłam Hiszpanię 18 lat temu i wpadłam jak śliwka w kompot.
Zwiedzanie zaczęłam od okolic Barcelony, ale później regularnie odwiedzałam inne części tego wspaniałego kraju, żeby w końcu zamieszkać w Andaluzji. Moim zdaniem najbardziej hiszpańskim ze wszystkich regionów. W Granadzie spędziłam kilka długich i niezapomnianych miesięcy, które tylko utwierdziły mnie w dotychczasowym zachwycie i w miłości do lokalnej kuchni.
Mimo, że prawdziwy smak Hiszpanii poznałam dopiero na południu, to właśnie Barcelona poczęstowała mnie po raz pierwszy krewetkami pil-pil, gazpacho i tortillą. Z resztą prawdziwe gazpacho to jedna z moich ulubionych zup na upalne dni. Sekret smaku tego dania zdradził mi kiedyś andaluzyjski taksówkarz, oburzony faktem, że ktoś może pomijać kluczowe składniki gazpacho jakimi są oliwa, ocet i chleb. Twierdził, że bez nich to będzie zwykły sos pomidorowy. I miał rację.
Pomimo, że nie udało mi się już nigdy wrócić do Barcelony, raz na jakiś czas trafiam na informację o tym magicznym mieście, albo na zdjęcia, które przypominają mi o mojej pierwszej podróży do kraju flamenco. Zaczynam wtedy planować kolejną wyprawę, a oczekiwanie na nią umilam sobie gotując hiszpańskie potrawy, takie jak np. najlepsze pod słońcem andaluzyjskie gazpacho, czyli tytułowe gazpacho andaluz.
czas przygotowania: 20 minut (+ chłodzenie)
poziom trudności: łatwy
ilość porcji: 4
Składniki:
- 1 kg dojrzałych pomidorów
- 100 g zielonej papryki
- 1 duży ogórek gruntowy, albo 2 mniejsze
- 100 g cebuli
- 2 ząbki czosnku
- 60 g białego chleba
- 3 łyżki octu winnego
- 3 łyżki oliwy extra vergine
- 1- 1,5 łyżeczki soli
- ewentualnie: 1 łyżeczka słodkiej papryki
- do podania (pokrojone w kostkę): cebula, zielona papryka, pomidory
Przygotowanie:
Pomidory myjemy i parzymy gorącą wodą. Zdejmujemy z nich skórki i kroimy, usuwając zielone szypułki (jeśli przeszkadzają Wam pestki, usuńcie również gniazda nasienne-ja tego nie robię). Kroimy w ćwiartki.
Obieramy ogórka, cebulę i czosnek, a paprykę myjemy i dokładnie obieramy z pestek.
Dodajemy porwany w kawałki chleb, ocet i oliwę.
Całość dokładnie blendujemy (na gładką masę).
Pod koniec dodajemy sól i ewentualnie paprykę proszku.
Podajemy schłodzone, posypując po wierzchu posiekanymi w kosteczkę warzywami (cebulą, papryką i pomidorami).
Smacznego!
Mój ulubiony chłodnik. Zapraszam do dodania przepisu do mojej akcji Warzywa psiankowate 2015 🙂
Bardzo dziękuję 🙂