Ręka w górę, kto w weekend odpali grilla?
Proponuję Wam wrzucenie na niego żeberek w naprawdę pysznej marynacie musztardowo-miodowej. Jest słodko-słona, z delikatną nutką ostrości. A stała się tak.
Przed przedłużonym weekendem przyszedł On i na widok przygotowanych przeze mnie cukinii, papryczek, ziół, pomidorków, i sałaty powiedział: “mięsa”.
Jako dobra nie_żona, chcąc dogodzić podniebieniu modelowego mięsożercy, rzekłam: “golonki nie robię. żeberka?”.
Błąd…Tą radosną deklaracją zupełnie nie uwzględniłam zbliżających się okoliczności kalendarzowo-antropologicznych i tego, że w szale zakupów przed przedłużonym weekendem ze sklepów wymiotło wszystko.
Niby jeden dzień wolnego, a dział z mięsem wyglądał, jakby zapowiedziano armagedon, z którego wybawić nas mogły tylko kotlety. Jedyne żeberka, które pozostały w wielkiej sklepowej lodówce były mało spektakularne. Potrzebna była marynata do zadań specjalnych. Taka, która zmiękczy mięso i podkręci smak.
Podjęłam wyzwanie.
I tak oto nastała jedna z najsmaczniejszych marynat w moim repertuarze. Sprawdźcie sami.
czas przygotowania (marynaty): 15 minut +samo marynowanie
poziom trudności: średni
ilość porcji: 4
Składniki:
- 600 g żeberek
- 2 łyżki oleju
- 2 łyżki ciemnego sosu sojowego
- 2 łyżki miodu
- 1 czubata łyżka musztardy sarepskiej
- 1/2 łyżeczki sosu chili
Przygotowanie:
Żeberka dokładnie myjemy i dzielimy na mniejsze kawałki. Możecie zupełnie odkroić kości, ale trochę szkoda mięsa, które je otacza.
Przygotowujemy marynatę mieszając olej, sos sojowy, miód, musztardę i chili.
Kawałki żeberek wrzucamy do miski z marynatą i bardzo dokładnie obtaczamy w jej zawartości.
Przykrywamy i odstawiamy do lodówki na przynajmniej półtorej godziny.
Żeberka najlepsze będą następnego dnia, po przeleżakowaniu w marynacie całej nocy.
Najwygodniej będzie je upiec na folii aluminiowej (jak na zdjęciu na dole), polane odrobiną marynaty. Dzięki temu zachowają soczystość i nie wyschną. Pieczenie bezpośrednio na ruszcie może się skończyć przypaleniem.
Smacznego!
Dodaj komentarz