Dziś kolejna odsłona śledzika. Oczywiście obowiązkowo z cebulką, ale jeszcze z dodatkowym składnikiem – grzybami. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym śledziu, to zupełnie nie umiałam sobie wyobrazić jego smaku, ale w sumie… śledź, cebula, grzyby – to brzmi nawet sensownie.
Sprawdziłam i naprawdę mnie zaskoczył. Jest aromatyczny, delikatny i nieziemsko pachnący.
Must have na wigilijnym stole 🙂
czas przygotowania: 30 minut + 1 dzień w lodówce
poziom trudności: łatwy
ilość porcji: około 6
Składniki:
- 4 spore płaty śledzia (korzystałam ze śledzia a’la matias. Opłukałam go najpierw z oleju i osuszyłam papierowymi ręcznikami. Świeże płaty musicie wymoczyć przez minimum 3 godziny)
- 1 duża cebula
- 30-40g suszonych podgrzybków
- 1 szklanka wody
- 6-8 ziarenek pieprzu
- 3 łyżki oleju
- sól, pieprz
Przygotowanie:
Grzyby zalewamy szklanką wrzątku i zostawiamy na noc. Po tym czasie wyciągamy, lekko odsączamy i kroimy w paseczki. Wodę zostawiamy.
Na głębszej patelni rozgrzewamy łyżkę oleju. Wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulę i smażymy (często mieszając) do czasu, aż cebula się zeszkli. Wtedy dodajemy na patelnię grzyby i ziarenka pieprzu.
Całość zalewamy wodą, w której moczyły się grzyby i dusimy do czasu odparowania prawie całej wody.
Zdejmujemy z ognia, doprawiamy odrobiną soli (pamiętajcie, że śledzie będą słone) i mielonym pieprzem.
Dodajemy olej, dokładnie mieszamy i zostawiamy do ostygnięcia.
Śledzia kroimy w paseczki. Mieszamy z grzybami.
Odstawiamy do lodówki na co najmniej 1 dzień.
Smacznego!
Dodaj komentarz